czwartek, 8 września 2011

Bruno Senna już zapłacił frycowe

Podczas weekendu wyścigowego w Belgii Bruno Senna z pewnością pokazał dwie rzeczy. Po pierwsze, jego wynik w kwalifikacjach i ogólna postawa wskazuje na to, że zdecydowanie posiada szybkość potrzebną, by osiągać dobre wyniki w F1. Po drugie, jego zagubienie w pierwszym zakręcie na Spa świadczyło o braku wyścigowego doświadczenia, cwaniactwa, umiejętności wyboru linii. Ale to nikogo nie powinno dziwić - profesjonalna kariera Bruna w sporcie samochodowym trwa od zaledwie 2004 roku.

Powszechnie znana jest historia o tym, jak to jego motorsportowe marzenia zostały zahamowane po tragicznym wypadku słynnego wuja. Podejścia do prędkości w rodzinie Senna z pewnością nie zmieniła także śmierć ojca Bruna w motocyklowej kraksie raptem dwa lata później. Wszystko to sprawiło, że do profesjonalnego ścigania młody Senna wrócił dopiero w 2004 roku - mając 21. lat. W tym wieku Sebastian Vettel zaliczał już swój drugi sezon w roli kierowcy wyścigowego i właśnie wygrywał pierwszy w karierze wyścig. W podobnie młodym wieku swój kontakt z królową sportów motorowych zaczynało wielu innych kierowców, a przecież są jeszcze tacy jak Jaime Alguersuari czy Daniel Ricciardo, debiutujący w Formule 1 jako nastolatkowie.
Słynne zdjęcie małego Bruna z wielkim wujem Ayrtonem
Tymczasem pierwszym pełnym sezonem Bruno Senny był brytyjski serial F3 z 2005 roku. W stawce dużo bardziej doświadczonych rywali Brazylijczyk zaliczył dwa drugie miejsca, jedno trzecie i jedno pole position. Rok później było dużo lepiej. Pięć zwycięstw, cztery inne "pudła"  i aż siedem pierwszych pól startowych w 22. wyścigach dobrze świadczy o talencie chłopaka, który dwa lata wcześniej nie ścigał się w ogóle.

W bezpośrednim przedsionku F1, serii GP2, Senna debiutował w 2007 roku, po trzecim miejscu w brytyjskiej F3, i już w trzecim starcie odniósł pierwsze zwycięstwo na wymagającym torze w Katalonii. Był to co prawda jego jedyny triumf w tym roku, ale znów zadziałała zasada pierwszego, "czeladniczego" sezonu. Rok później Bruno walczył już o tytuł, przegrywając go ostatecznie o osiem punktów. Ale wygrał dwa wyścigi i cztery razy był na podium.
Bruno Senna w GP2 w barwach zespołu iSport International
A gdyby ktoś jeszcze wątpił w to, czy Bruno ma papiery na ściganie dodam, że w klasyfikacji generalnej wyprzedził takich kierowców, jak Lucas di Grassi, Romain Grosjean, Pastor Maldonado, Sebastian Buemi, Witalij Pietrow, Karun Chandhok, Jerome d'Ambrosio czy Kamui Kobayashi. Z tej stawki tylko di Grassi i Grosjean nie jeżdżą obecnie w F1 (ale są w pobliżu), pozostali zaś mają się bardzo dobrze - zwłaszcza zeszłoroczny mistrz GP2 Maldonado, walczący o miejsce w Red Bullu Buemi i typowany na przyszłą gwiazdę Kobayashi.

Przełomowy mógł być dla niego rok 2009, kiedy to otarł się o miejsce w Brawn GP. Ross Brawn w ostatniej chwili zdecydował się jednak na Rubensa Barrichello mimo tego, że w testach zespołu Bruno prezentował podobne tempo do Jensona Buttona. Kto wie, co pokazałby w F1, gdyby miał szansę wejść do niej na takich zasadach, jak Lewis Hamilton - w dominującym bolidzie? Stało się jednak inaczej i Senna rozpoczął przygodę z zespołem HRT o którego autach można napisać tylko tyle, że jeżdżą i mniej więcej trzymają się w jednym kawałku.
Jazda w zespole HRT nie dostarczyła Brazylijczykowi zbyt wielu powodów do radości
Przez cały sezon 2010 Bruno zdobywał tak przydatne kierowcy wyścigowemu umiejętności jak uleganie defektom, bycie dublowanym i odpadanie w pierwszej części kwalifikacji. Nie wyróżnił się niczym a w końcu wyleciał z HRT z hukiem po tym, jak odmówił Colinowi Kollesowi płacenia za wyścigi. Niespodziewanie dostał szansę od Renault jako kierowca testowy i wielu miało nadzieję, że zastąpi kontuzjowanego Roberta Kubicę. Zespół wybrał Nicka Heidfelda, ale doświadczony Niemiec nie był w stanie "wejść w buty" Polaka i pokierować rozwojem tegorocznego samochodu.

Stąd też do R31 wskoczył Bruno Senna i w swoim pierwszym prawdziwym wyścigowym weekendzie w trzech na cztery sesje czasowe okazał się być szybszym od byłego kolegi z GP2, Witalija Pietrowa. W wyścigu ta sztuka mu się nie udała, jednak głównie z powodu kary zarobionej po wyrzuceniu z trasy Jaime Alguersuariego. Ale i tak jego siódme miejsce w kwalifikacjach było jednym z najlepszych wyników LRGP w całym sezonie. Bruno osiągnął go na jednym z trudniejszych dla debiutanta torów w Spa, w dodatku w wyjątkowo zmiennych warunkach pogodowych.
Debiut w Renault miał Bruno bardzo trudny - wymagający tor, trudne warunki. A jednak dał sobie radę
Dlatego nie mają racji znawcy F1 którzy twierdzą, że miejsce w zespole Renault Bruno Senna zawdzięcza tylko i wyłącznie nazwisku i wsparciu sponsorów. To ostatnie posiada zresztą większość kierowców, na czele z Fernando Alonso, którego jednak nikt "paid driverem" nie nazwie - mimo przyniesionej jako wiano z McLarena umowy sponsorskiej z Banco Santader. Samo nazwisko zaś nie jeździ i nie byłoby w stanie w ciągu zaledwie pięciu lat kariery wywindować kogoś z kanapy przed telewizorem do ekstraligi. A do tego sam Bruno wcale nie chciał na siłę wpychać się do Formuły 1 płacąc za miejsce w słabym zespole Hispanii. To ona upomniała się o niego, dając mu drugą szansę na debiut.

Zastępując Szybkiego Mikusia Brazylijczykiem Renault wybrało kierowcę młodszego, bardziej perspektywicznego, niezwykle popularnego i lubianego, który dodatkowo - jak przyznał sam Eric Boullier - wniósł do zespołu niesamowitą ilość pozytywnej energii, cierpliwości i pokory. Zwycięstwa i tytuły mistrza świata są póki co dla niego marzeniem, ale przecież dla solidnych kierowców też jest miejsce w F1. W sezonie 2010, a przede wszystkim w debiucie dla Renault na Spa, Bruno Senna zapłacił swoje frycowe. Teraz przed nim prawdziwy egzamin - na najszybszym torze w kalendarzu będzie musiał udowodnić, że ma "to coś", dzięki czemu jego wujek mówił o nim to, co każdy wie, że mówił.
Teraz przed Brazylijczykiem kolejny test - Monza. Jak poradzi sobie we Włoszech?
Ja tam będę trzymał za niego kciuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz